Tutaj znajdziesz informacje z wydarzeń roku 2016.
niedziela, 11 grudnia 2016
Barbórka 2016
Kościół - Brzezinka 4 grudnia 2016 - godzina 14.00
Zgodnie z wieloletnią tradycją - członkowie naszego Stowarzyszenia i ich rodziny uczestniczą w Mszy Świętej
w miejscowym kościele w Brzezince. Spotykamy się w tym szczególnym dniu, na Mszy Świętej dedykowanej ludziom ciężkiej, niebezpiecznej pracy, jaką stanowi nasza grupa zawodowa tak ciężko doświadczana w ostatnich dniach. Dzisiejsza "Barbórka' wypadła w niedzielę. Piękny słoneczny dzień.
Ceremonię kościelną rozpoczyna wprowadzenie Pocztu Sztandarowego Stowarzyszenia Górników w Brzezince do kościoła. Chcę dodać, że Sztandar ufundowany przez górników ma już lat 30. Uroczystości towarzyszy również Poczet Sztandarowy Ochotniczej Straży Pożarnej w Brzezince.
Mszę Świętą celebruje ksiądz Dawid Tabor. Mówi pięknie o heroicznej pracy górników pod ziemią. Ryzyku ponoszonym każdego dnia pracy. Mówi, to co górnicy chcą usłyszeć - prawdę o naszym zawodzie. Co szczególnie jest ciężko w czasach dzisiejszych nagonki na status górnika.
Życzy powodzenia w pracy czynnym górnikom, a niepracującym górnikom; życzy spokoju
i zdrowia na zasłużonej emeryturze. Obraz na tym zdjęciu już od kilku lat towarzyszy kolegom ze Stowarzyszenia. Historia obrazu: Poświęcenie obrazu Świętej Barbary w roku 2011.
Obraz wyhaftowany przez żonę naszego kolegi ze Stowarzyszenia - Panią Helenę Lotawiec. Piękna ręczna robota wymagająca poświęcenia swojego czasu i swoich talentów. Pozwoliłem sobie przypomnieć tamte historyczne chwile. Zdjęcie po prawej stronie.
W dalszej części kazania skupia się na kulcie Świętej Barbary.
A, co mówi legenda? W dużym skrócie, bo podejrzewam, każdy już wielokrotnie miał okazję ją słyszeć:
Św. Barbara, dziewica i męczennica jest patronką górników. Jej obraz lub figura znajduje się w każdej kopalnianej cechowni górniczej. Na "Janinie", gdzie miałem przyjemność pracować przez 36 lat miała swoje miejsce w centralnym miejscu. Górnik wchodząc na cechownię ściągał czapkę z głowy - oddając jej hołd. To, była wiara każdego z nas, że możemy liczyć na jej pomoc.
Należy do grona najpopularniejszych świętych, ale o jej życiu nie posiadamy dokładnych wiadomości. Akta jej męczeństwa zaginęły.
Barbara żyła w Azji Mniejszej. Jej ojciec Dioskor był wysokim urzędnikiem cesarskim i gorliwym poganinem. Potajemnie przyjęła chrzest i złożyła ślub dozgonnej czystości jako oblubienica Chrystusa.
Gdy ojciec dowiedział się o tym, przerażony o swoją posadę i życie, zamykał ją w wieży i zmuszał do porzucenia wiary
i wyrzeczenia się złożonego ślubu. Jednak nic pomogły kary, groźby, besztanie i bicie. Barbara pozostała wierna Chrystusowi. Wobec tego ojciec postawił ją przed sądem, który wydał na nią wyrok śmierci przez ścięcie mieczem.
Tradycja utrzymuje, że katem był rodzony ojciec. Przypuszcza się, że męczeńska śmierć miała miejsce ok. 305 roku w czasie nasilonych prześladowań cesarza Maksymiana Galeriusza. Na obrazach św. Barbara przedstawiana jest na tle wieży, w stroju królowej dla podkreślenia jej szlachetnego pochodzenia, z mieczem w ręku i palmą symbolizującą męczeństwo lub kielichem z Najświętszym Sakramentem. Tyle mówią źródła historyczne, na których bazowałem. Dawne, straszne czasy.
Poczet Sztandarowy Stowarzyszenia Górników w Brzezince
Muszę podpierać się zdjęciami archiwalnymi - przesłane zdjęcia od kolegi Tadeusza, nie nadają się do publikacji. Szkoda. Zdjęcie wykonane w tym miejscu ma swój duży ciężar gatunkowy.
Pośpiech był tu nie na miejscu.
Następuje przemarsz do Remizy Straży Pożarnej w Brzezince, gdzie rozpoczyna się druga część uroczystości.
Moja relacja Karczmy Piwnej 2016, będzie się różnić od poprzednich. Tam duży nacisk kładłem na pokazanie
i wymienianie gości zasiadających za stołem prezydialnym i ich ewentualnych zasług dla naszego Stowarzyszenia.
Pokazywałem ich w pełnej krasie. Tu, tego nie będzie. Później "przechodziłem"
do reszty uczestników.
To będzie relacja widziana z perspektywy "szeregowego" członka Stowarzyszenia.
Zasiadającego na sali przy stoliku, gdzie jest wolne miejsce. Zadowolonego, jeżeli miejsce wypadnie twarzą
do wydarzeń na parkiecie.
Uczestnik Karczmy piwnej {mam na myśli moją skromną osobę} zajmuje się "swoim" towarzystwem, które widzi naprzeciw. Czasami jest to przeplatane przyśpiewkami na sali, czy konkursami na parkiecie.
Przychodzi na Karczmę piwną i chce się dobrze bawić przy muzyce
i dobrym jedzeniu - popijając zimnym piwem. Porozmawiać z kolegami o dawnej pracy. Przeżytych chwilach na kopalni. Opowiedzieć - co go cieszy - co smuci. Oderwać się od domowych obowiązków.
Mówiłem, że trudna to będzie relacja - dla niektórych przyzwyczajonych do poprzednich - niezrozumiała.
. Moje postrzeganie prowadzenia strony zmieniało się na przestrzeni lat. Mam kilka powodów, by tak mówić.
Co dzisiaj w "programie?".
Relacja z Karczmy piwnej 2016, wizyta w Przedszkolu w Harmężach, historyczna Karczma piwna z roku 2007
z niepublikowanymi zdjęciami na stronie do tej pory, sylwetka członka Stowarzyszenia, którego poznacie
w dalszej części relacji. Taki jest mój plan.
Karczma piwna 2016 - jest ostatnią wielką imprezą w tym roku kalendarzowym organizowaną przez Zarząd Stowarzyszenia.
Obchody "Barbórkowe". Karczma Piwna. Brzezinka - 2016
11 lat istnienia Stowarzyszenia Górników w Brzezince
Karczma piwna - Brzezinka 2016
Hymn górniczy - proszę o powstanie z miejsc.... tak od lat zaczynamy.
To jest zawsze wzruszający moment
Karczmę piwną 2016 - otworzył gospodarz spotkania Władysław Piętka.
Powitał serdecznie przybyłych gości na dzisiejszą Karczmę piwną.
Nawiązał do ciężkiej i niebezpiecznej pracy górnika pod ziemią. Mówil o obowiązkach i zagrożeniach,
jakie niesie ze sobą wykonywanie tego zawodu. Przypomniał o tragedii ostatnich dni na kopalni Rudna.
Podziękował całemu Zarządowi za wielki wkład pracy, jaki wnieśli w przygotowanie tej uroczystości.
Podziękował sponsorom, którzy od wielu lat są z nami.
Złożył osobiste podziękowania koledze Stanisławowi Paszkowi - za oprawę muzyczną, jaka nam towarzyszy podczas imprez stowarzyszeniowych.
Skromnie pominął własne zasługi.
Przypomniał o zbieraniu pieniędzy na leczenie małej Oleńki i puszki kwestowe ruszyły po sali. Była to bardzo wzruszająca chwila, podkreślająca solidaryzm górników z osobami potrzebującymi pomocy. Podziękował za życzenia spływające na jego ręce z okazji "Dnia Górnika".
ŻYCZY DOBREJ ZABAWY.
Brzezinka - Sala Remizy Straży Pożarnej, która godzina .....nie wiem dokładnie? Tak szybko mija ten czas.
Atmosfera robi się "gorąca".
Po golonku śladu już nie pozostało - czas na łyk zimnego piwa podawanego przez "polewojów".
Nabraliśmy sił. Przygrywa zespół Pana Bogdana.
To dopiero początek zabawy. Każdy stolik ma swojego wodzireja. Czas na przyśpiewki górnicze.
Trwają różne konkursy - pod czujnym okiem prowadzącego dzisiejszą Karczmę piwną: pana Bogdana.
Przy stolikach- sami państwo widzicie. Słowa są tu ...zbędne
Polewoje dbają, by kufel zawsze był pełny. To ich obowiązek.
Panie Krzysztofie- jak się będzie paliło - znajomości się przydadzą. Piękne strażaczki w akcji.
Kącik piwosza
Na zdjęciach przygotowanie do walki o tytuł "Króla piwnego". Dodam, że od 4 lat wygrywa:
jeden i ten sam zawodnik. Na zdjęciu po prawej stronie. Nie ten z rękami w kieszeniach.
Jest nim kolega Piotr. Czteropak nie jest nagrodą godną Króla piwoszy!
Tu, nagroda powinna być zdecydowanie inna. Już w ubiegłym roku pisałem, że niska pula nagród na najważniejszy konkurs na Karczmie powoduje, że do konkursu stają zawodnicy z przysłowiowej łapanki. Trzeba na najbliższym Zebraniu Stowarzyszenia zastanowić się - jak odwrócić ten trend.
Na Zebraniu złożę na piśmie wniosek pod obrady o zmocnienie puli nagród na konkurs
"Król piwny 2017"!
Gdy, to zrobimy - chętni do walki o koronę "Króla piwoszy" - się pojawią. Trzeba będzie nawet przeprowadzić eliminacje przed finałem. Tylko trzeba będzie to odpowiednio przygotować!
Konkurs nagłośnić. Opowiedzieć wcześniej o dotychczasowym zwyciężcy - coś co pobudzi innych do rywalizacji.
Nawet wiem skąd finansować, by nie załamać budżetu Stowarzyszenia.
Chodzi mi o to, by zawodnicy wiedzieli o co walczą - by jedną z nagród nie był "kopalniok".
Dla nie wtajemniczonych: to taki cukierek.
Jeszcze raz powtórzę; jest to najważniejszy konkurs na Karczmie piwnej i musi być odpowiednio uhonorowany!
Rys historyczny
Często wracam do historii Stowarzyszenia. Zdjęcia jeszcze nie publikowane na stronie. Archiwum założone na stronie; sięga lat 2009.
Karczma piwna 2006
To była pierwsza Karczma piwna zorganizowana przez niedawno powstałe Stowarzyszenie. Nie byłem w tym okresie jeszcze członkiem Stowarzyszenia.
Przygarnięto mnie kilka lat później.
Patrząc na te zdjęcia - myślę, że czas dla niektórych zatrzymał się w miejscu.
Na niektórych odcisnął swoje piętno.
Dla niektórych był okrutny; zegar życia się zatrzymał.
Miło jest zaglądnąć 10 lat wstecz, a może...... nie trzeba?
Karczmy piwnej 2016 ciąg dalszy
Przygrywa zespół muzyczny pod dyrekcją duchownego. A, tak kończy kościelny z braku kasy na tacy. Dyby. Nie pomogło tłumaczenie.
Co za czasy!
Było wesoło. Rozgrzana do czerwoności sala zaśmiewała się do "rozpuku".
Rok będzie trzeba czekać...... by przeżyć podobne chwile.
Szkoda - impreza trwa.... tak krótko.
Powoli Karczma piwna 2016 przejdzie do historii - jeszcze wspólne zdjęcia.
Czas wracać do swoich obowiązków rodzinnych, zawodowych.
Pozostaną
w pamięci chwile dobre. Złe odrzucany w niepamięć. Teraz oczekiwanie na rok 2017 - co nam dobrego przyniesie? Wiarę, że za rok będziemy bawić się
na kolejnej Karczmie piwnej. Oczywiście w dobrym zdrowiu. Tego Wam życzy: gość drugi po lewej na środkowym zdjęciu - u góry.
Polewoje wzywani są do roboty. Jeszcze nie koniec.
Teraz, to naprawdę - koniec.
Żegnam się tym tradycyjnym zdjęciem
wspólnie z Krzysztofem po każdej Karczmie piwnej.
Karczmę otwiera kolega Przewodniczący. Ma, taki obowiązek.
My ją już, od kilku lat kończymy. Taki, mamy przywilej.
Dodam, że nas nic z Krzysztofem nie łączy oprócz koleżeństwa na Karczmach piwnych. Informacja dla podejrzliwych.
Do zobaczenia za rok.
W "Galerii" można zobaczyć więcej zdjęć - jakimi dysponuję.
wtorek, 22 listopada 2016
Zabawa Andrzejkowa 19. IX.2016
Data 19 listopada zapadnie w pamięciu uczestników na dłużej. Koło Gospodyń Wiejskich z Brzezinki
i Stowarzyszenie Górników w Brzezince zorganizowało wspólną zabawę. Zabawę do "Białego rana".
Brzezinka rok 2016 Remiza Straży Pożarnej
Wspólnymi siłami, przy minimalnych kosztach - zabawa piękna i udana. Uroczo.
{tytaniczna praca organizatorów}.
Przygrywał zespół pana Bogdana.
Powitanie wspólne - przez Panią Alfredę Kufrej z Koła Gospodyń Wiejskichw Brzezince i Prezesa Stowarzyszenia Górników w Brzezince - Władysława Piętkę. Brzezinka rok 2010
Życzą dobrej zabawy i samych przyjemności przy komsumpcji serwowanych potraw.
Proszę jeszcze zwrócić uwagę na historyczne zdjęcie z Zabawy Andrzejkowej w roku 2010 - po prawej stronie. Takie były początki wspólnych przedsięwzięć. Współpraca - która trwa do dzisiaj.
ZABAWY CZAS ZACZĄĆ !!! - GODZINA 19.00
Uczestnicy
dzisiejszej
Zabawy
19 Listopad 2016
Brzezinka
Jeszcze przy stolikach - ale sygnał do tanecznych popisów daje pan Bogdan wraz ze swoją orkiestrą.
Przepraszam na wstępie za fatalną jakość zdjęć. Przyczyn jest wiele, ale nie będę zawracał głowy tymi problemami
By mieć dobrą kondycję trzeba uzupełnić organizm w coś co znowu nas "napędzi". Nie mam na myśli dopalaczy.
NASZ KĄCIK KULINARNY
specjalnie dedykowany dietetykom - od czasów gdy powierzono mi funkcję "Redaktora". Bez niego moja relacja nie będzie pełna.
Zgodnie z zasadą: jedz skromnie, a dłużej będziesz zdrowy. Może? Tu - nie jestem tak przekonany do tej opini, ale to jest - moje postrzeganie zagadnienia.
A, co mówią fachowcy? Mówią: to co w danej chwili jest na rękę koncernom spożywczym.
Im za to płacą - mi nie.
Dlatego w wielu kwestiach ich nie słycham - jak większość na sali dzisiaj.
Zdrowe odżywianie jest obudowane
w wiele mitów, które skutecznie potrafią odstraszyć i wygasić rozpalony entuzjazm.
W każdym posiłku mają znaleźć się dwa różne warzywa. Dwa całe warzywa. Tak mówią ci od diety.
Jedz tak - żeby w pierwszej kolejności zjadać warzywa - później dopiero mięso!
Lepiej według nich {dietetyków} nie dojeść mięsa, ale warzywa zjedz całe. Czysta herezja.
Dlatego trzeba sobie cenić naszą kuchnię i serwowane potrawy, gdzie kolejność nie jest wymagana.
Nie chcę myśleć - co będzie w lutym, gdy z drobiu przerzucamy się na prawdziwe mięso?
Co wtedy będę radził? Strach pomyśleć.
Jedna uwaga na zakończenie; te porady są kontrowersyjne i...dlatego należy dla swojego bezpieczeństwa mieć dystans do rzeczy o których tu wspominam.
By komuś nie wpadło do głowy bezgranicznie wierzyć - we wszystko to - co się tu ukaże!
Po tych rewelacjach kulinarnych w moim wydaniu....przenosimy się na parkiet.
Zabawa
Andrzejkowa
19 listopad 2016
godzina 23.59
Głośno i wesoło na parkiecie. Zespół pana Bogdana prezentował wszystkie możliwe gatunki sztuki muzycznej. Tempo - ogromne. Gwar i atmosfera dobrej zabawy jest widoczna "gołym okiem" - jeżeli uznamy to za miarę odniesienia.
Szczególny nacisk położyłem podczas mojej relacji z zabawy na to .....co dzieje się na parkiecie.
Nasza aktywność jest godna uwagi i tu właśnie ją prezentuję - chociaż przy stolikach też byliśmy bardzo aktywni... ale tego już nie będę prezentował.
Panowie...jeszcze się nie żegnamy w tym roku
........... przed nami jeszcze "Dzień Górnika". Nasze święto.
Zapraszam do "Galerii"
niedziela, 9 października 2016
Zebranie Sprawozdawcze 8.X.2016
Dzisiejsze Zebranie Sprawozdawcze Stowarzyszenia Górników w Brzezince odbyło się w siedzibie Stowarzyszenia.
Sprawy proceduralne. Omówienie działalności Stowarzyszenia za część roku 2016 przez prowadzącego Zebranie Władysława Piętkę.
Plany na drugą część roku 2016.
Podjęcie Uchwał - tak w telegraficznym skrócie przebiegło Zebranie.
niedziela, 18 września 2016
Leśna -16.IX.2016 - Wyprawa na grzyby
Wyprawa 16 września do miejscowości Leśna przebiegła
w duchu" wzajemnego zrozumienia".
Organizator na wstępie "wbił" do głowy uczestnikom, że grzybów w lesie nie ma i nie będzie. Uczestnicy skwapliwie pokiwali głową ze zrozumieniem.
Tylko nie wiem po co... po przyjeździe na miejsce "wlekli"
ze sobą wiklinowe kosze do lasu? Byli, tacy co mieli dwa duże kosze na osobę.
A, przecież wszystko zostało powiedziane i wyjaśnione przed wyjazdem
na odprawie w autokarze.
Tylko cud mógł nas uratować, ale jak wiemy, to rzadkie zjawisko.
Zdjęcie z grzybami zamieściłem, by grzybiarze nie zapomnieli, jak wygląda prawdziwy grzyb i co było celem naszej bytności tutaj!
Nasze "grzybobranie" szybko przerodziło się w piknik na świeżym powietrzu.
Zanim do nas to dotarło - ruszyliśmy tyralierą do lasu. Szyk bojowy. Postanowiliśmy przeczesać, każdy metr terenu.
Zorientowaliśmy się... już po niedługim czasie, że grzybów naprawdę nie ma - więc wycofaliśmy się na z góry upatrzone pozycje.
Na trzecim zdjęciu poniżej "odwrót", ale jak widać bez paniki i ubezpieczany od tyłu. Prawdziwy profesjonalizm.
Dotarliśmy do miejsca, którego nazwa powinna od dzisiaj brzmieć:
Postój dla zawiedzionych
To, tutaj przeanalizowaliśmy naszą sytuację. Przeliczyliśmy zapasy i .....nie wyglądało to źle!
Mieliśmy zapasy żywności i wody na kilka dni.
Policzyliśmy się ... brakowało jeszcze Szefa i jego świty.
Lekki niepokój. Pamiętamy przecież jego przypadki
w błądzeniu po lesie z poprzednich lat. By być sprawiedliwym sam brałem aktywny udział w tym procederze.
Posiłek na "świeżym powietrzu" w głębi lasu jest nieporównywalny z posiłkiem spożywanym
w domu.
Tu wszystko lepiej smakuje.
Jak wcześniej podałem brakuje nam jeszcze Szefa ze swoją kompanią! Niepokój wzrasta. Szukamy ochotników do akcji "ratunkowej". Wszyscy się zgłosili do pomocy - bo nie chcę dodawać - "ale muszę".
Szef cieszy się wśród nas ogromnym szacunkiem i strata byłaby niepowetowana!
Jeszcze kilka minut niepokoju i.......z gąszczy wyłania się cała ekipa Szefa.
Kamień z serca. Ulga.
Opowiadań nie było końca. Pan Czesław na trzecim zdjęciu po prawej - opowiadał historię mrożącą krew
w żyłach.
Oczywiście dotyczyła ona tematyki, braku grzybów w lesie. Nie będę powtarzał co słyszałem - dla tych, co nie chcieli być z nami ....kolejna strata. A, warto było posłuchać. Opowiadanie podparte doświadczeniem życiowym.
Chcę dodać, że Pan Czesław - to "dusza" towarzyska" w pozytywnym słowa znaczeniu.
Atmosfera z każdą minutą coraz lepsza. Po godzinie pobytu na tym parkingu - już nikt nie pamięta - co było celem naszej tu wycieczki. Jest uroczo. Słońce powoli zaczyna się zniżać - to sygnał powrotu na miejsce,
gdzie stoi nasz autokar.
To nie koniec atrakcji dzisiejszego dnia. Czekają nas jeszcze pieczone kiełbaski i krótki odpoczynek po spacerze po lesie.
Na koniec podsumowanie dzisiejszego "grzybobrania".
Podjęto uchwałę, która przeszła przez aklamację:
wszystkie grzyby , które zostały znalezione przez uczestników... przeznaczamy wylosowanej osobie....biorącej udział
w naszej imprezie!
Szczęśliwej osoby nie podaję. Po co mają zazdrościć!
środa, 14 września 2016
Prażone 10.09.2016 - Pławy
17.08.2007 po raz pierwszy spotkaliśmy się na Pławach, od tego momentu
w kalendarzu stowarzyszeniowym - to stała pozycja, od której Zarząd Stowarzyszenia zaczyna plany
na kolejny rok.
O spotkaniach na Pławach napisałem i pokazałem, poprzez publikowane zdjęcia .....wszystko.
Trudno mi jest wychwycić coś nowego, bo tradycji się nie zmienia. Każde odejście... od niej to, kiepski pomysł.
Tak zaczynałem relację z prażonych w roku 2015. Teraz pozwoliłem sobie ją.... tylko powtórzyć. Nic
mądrego nie wpadło mi do głowy.
Koleżanki i koledzy, którzy tu przychodzą - mogą się spodziewać, że scenariusz wydarzeń.... będzie podobny.
I, tak jest. Co można zmienić - można ulokować się na dworze. Można, ale jest to uciążliwe dla organizatorów i zależne przede wszystkim od pogody.
Dlaczego w ogóle poruszam ten temat?
Już wyjaśniam. Był rok 2007, 2008 - spotkania odbywały się na dworze.
Skąd to wiem - wiem ze starych zdjęć, których przez przypadek wszedłem w posiadanie. Czy te spotkania były jakościowo lepsze ...nie wiem. Wnioskuję - na podstawie zdjęć: że było nas więcej na spotkaniach.
Na pewno obcowanie z przyrodą na tzw. "świeżym powietrzu" jest urokiem samym w sobie.
Tyle krótkiego wprowadzenia.
Przewodniczący: Kolega Władysław Piętka otwiera spotkanie.
Życzy dobrej zabawy, Dziękuje osobom, które pomogły przy organizacji spotkania. {Od siebie dodam, że trud tych osób jest nieoceniony i niedoceniony w należyty sposób. Dają od siebie więcej niż, postronnym osobom się wydaje - tylko się zastanawiam, jak długo można ciągnąć ten przysłowiowy wózek, bo nie widzę chętnych do zmiany}.
Przewodniczący: przypomina o planowanych jeszcze w tym roku imprezach stowarzyszeniowych, które omówię póżniej i ....zaczynamy. Albo nie! Zrobię to od razu:
8 pażdziernika - Zebranie Sprawozdawcze Stowarzyszenia.
19 listopada - Zabawa organizowana przez Zarząd Stowarzyszenia
4 grudnia - Karczma Piwna
W tym czasie, na dworze dwa duże garnki, pełne ziemniaków i dodatków "dochodzą" pod czujnym okiem kolegi Franciszka. Ile trzeba mieć cierpliwości, by wytrwać na "powierzonym posterunku".
Dymy unoszące się z ogniska, a raczej zapach temu towarzyszący wskazują wyraźnie; Stowarzyszenie Górników w Brzezince - dzisiaj świętuje!
Moja relacja z dzisiejszejgo spotkania, będzie trochę inna. Nie będziemy trzymać się sztywno wydarzeń rozgrywających się na sali.
Wiemy przecież, co tam się będzie działo! Scenariusz od lat niezmieniony. Sprawdzony.
Będziemy zatem wracać do historii Stowarzyszenia i innych pominiętych rzeczy, które uszły mojej uwadze.
Będziemy zajmować się błahostkami, ale wracać również....... do rzeczy ważnych.
Będziemy wracać do czasów już odległych i nie w pełni udokumentowanych na stronie - oczywiście w miarę możliwości. Będzie o wszystkim i o przysłowiowym - niczym.
Tak to sobie zaplanowałem. Będzie dzisiaj na dużym luzie. Bez dbania o poprawność!
Proszę sobie to zapamiętać gdyby, ktoś się poczuł urażony. To będzie kompletny odjazd.
Historyczne zdjęcie z roku 2007.
Nieżyjący kolega Wiesław. Wspomagający mnie zdjęciami
ze swojego aparatu fotograficznego. Teraz, jak go nie ma wśród nas - cała robota spadła na mnie.
Robił zdjęcia i umiał o nich opowiadać. Ja miałem trochę wytchnienia.
Robił zdjęcia z aparatu fotograficznego
z tzw. wyższej półki - który był jego dumą. Jego hobby:
to fotografia. Potrafił godzinami opowiadać o tej trudnej sztuce robienia dobrych zdjęć.
Wiele zdjęć eksponowanych na stronie - to.... Jego zasługa.
I, tu Panie Przewodniczący należy się zatrzymać!
{Te zdjęcia, Panie Przewodniczący dobitnie pokazują ilość garnków każdego roku przeznaczonych dla naszych potrzeb - było ich więcej}
Panie Przewodniczący, jedliśmy więcej, albo nas więcej przychodziło na spotkania - inaczej sobie tego nie umiem wytłumaczyć.
Co do garnków widzimy że okres świętości mają za sobą. Przechodząc do sedna sprawy: garnki do prażonych wymagają wymiany!
Czyli inaczej mówiąc; nowy wydatek. Zauważył to kolega Przewodniczący i od razu.......dylemat.
Przypaliły się ziemniaki? Czy jeszcze nie? Może już są dobre? To decyzja odpowiedzialna.
Błędna decyzja - katastrofa. Praktycznie skutki jej są nieodwracalne. Finał podany na stole - rozwiał obawy Szefa. Prażone się "udały".
Proponowałem zrzutkę na duży, żeliwny, porządny garnek Panu Przewodniczącemu, by Szefowi ubyła jedna troska - ale nie uzyskałem jego aprobaty. A, tak bardzo chciałem się "przylizać". Trudno. Może kiedy indziej, nadarzy się okazja?
Po krótkim wypadzie do roku 2007, powracamy w "nasze" czasy.
Trochę wygląda to skromniej porównując z poprzednimi laty - lecz ci którzy się tu pojawiłi nie żałują atmosfery
i podawanych wyszukanych posiłków odpowiednich do czasu i miejsca.
Pan Kazimierz w roli głównej - jak go zawsze pamiętam... i jego "ręka sprawiedliwości", którą dzielił posiłek
Jak byłeś uczynny; 3 x chochla i... z dołu, jak się obijasz: 2 x chochla i... z góry - taką to mianowicie skalę ocen ma Pan Kazimierz.
Ciekawi jesteście, ile ja dostałem? Powiem po cichu; jak podszedłem z tej kolejki na zdjęciu przed oblicze Pana Kazimierza... to powiedziałem, że, to porcja dla pana ....Przewodniczącego i wyszedłem na swoje!
W tym przypadku skala ocen nie obowiązuje. W życiu trzeba sobie jakoś radzić!
Metody może nie przynoszące chluby, ale nie byłem głodny!
Spojrzenie na salę.
Widoki tu pokazane można porównać do piękna zachodzącego słońca nad naszym morzem. Poezja smaku
i gustu. Tylko trzeba mieć wyobraźnię. Te widoki uspokajają. Twój organ wzrokowy napawa się pięknem smażonej kiełbasy, lekko przypalonych ziemniaków. {nie mylić ze spalonymi}
Posiłki serwowane na naszych spotkaniach, to kwintensencja smaku i gustu. Koledzy z Zarządu dbają, by były smaczne - podstawa, to mało kalorii. Czyli innymi słowy: postne. By nikt nam nie zarzucił, że się objadamy - nie chcę użyć innego bardziej odpowiedniego słowa, ale muszę szanować powagę miejsca.
Nie wierzycie? To naukowcy orzekli, że tłuste potrawy nie są szkodliwe dla zdrowia! To dietetycy {jakiś odłam} mają inne zdanie. Ja słucham tych pierwszych! Ci co byli obecni na dzisiejszym spotkaniu - również nie mieli zastrzeżeń do podanego zestawu. Było jak zawsze dużo i smacznie. Jak, ktoś ma inne zdanie, niech zostanie w domu.A, ja dalej będę się pastwił nad tymi którzy - wolą sałatę od mięsa!
Po zastanowieniu - proszę nie brać tego na poważnie.
Przenosimy się na salę Domu Ludowego na Pławach, tu zabawa na całego
Zaczyna się część artystyczna. Pan Józef, bo jemu w dużej części poświęcimy czas, zaczyna jako jeden
z pierwszych popisy na parkiecie. By, być precyzyjnym: jedyny w tym momencie. Reszta panów ma w tym czasie inne plany.
Jestem pełen podziwu nad jego zdolnościami tanecznymi i siłą perfazji. Żadna pani Mu się nie oprze i dodam - nie znam takiego przypadku, by odmówiła tańca. Tańczyć z Panem Józefem - to zaszczyt i wyróżnienie.
Pani Ania dostąpiła zaszczytu pierwszego tańca na dzisiejszym spotkaniu.
Wstyd panowie {siebie też nie wyłączam} że Pan Józef musi wszystkich nas wyręczać. Jego temperament jest nie do okiełznania. Inaczej mówiąc - tytan parkietu. Panie Józefie życzę zdrowia i dalszych sukcesów na parkietach podczas imprez stowarzyszeniowych.
Uczcie się Panowie, jak trzeba się bawić. Panie Józefie! Szacunek
Reszta gości też coś próbuje, ale dzisiaj bohater jest ....... tylko jeden.
Wszystko to dzieje się pod czujnym okiem prowadzącego disc - dżokeja Kolegi: Stanisława. Różnorodny repertuar - dostosowany do naszych fizycznych możliwości. Zapowiada,
gra i bawi towarzystwo.
Czy, ktoś się zastanowił ile czasu, trzeba poświęcić, by takie spotkanie dobrze przygotować?
Popisy taneczne
Przyjemnie oglądać ludzi
z
uśmiechem
na twarzy.
Pięknie.
Upał nie grożny.
Zabawa
jak
w Karnawale
Zabawa kiedyś się musi skończyć, a to już jest smutne.
Czas wracać do swych obowiązków domowych.
Piękna noc wrześniowa. Koniec zabawy. Godzina nie powiem która? Ale bliżej poranka.
Koniec pewnego etapu w życiu. Żegnam. Do zobaczenia na wycieczce na grzyby.
Do zobaczenia
niedziela, 5 czerwca 2016
Pławy 28.V.2016
18 maja 2016, jak co roku w maju spotykamy się na Pławach. Tradycji musi stać się zadość. Tak zawsze zaczynam swoją relację z Pław. Tutaj fajerwerków nie będzie. Wielkich zmian nie należy się spodziewać.
Jak co roku scenariusz podobny.
Ci którzy tu przychodzą wiedzą, czego należy oczekiwać. Proste stoliki, twarde krzesła i kameralna sala, dopełniają czaru tego niepowtarzalnego miejsca. A, jednak bawimy się dobrze.
Ciasno, trochę duszno, klimatyzacja manualna, ale przecież nie od dzisiaj wiemy, że to miejsce ma swój specyficzny urok.
Jest tym czymś, co przyciąga koleżanki i kolegów do spędzenia czasu w miłej, przyjaznej atmosferze.
Czas na plotki w gronie przyjaciół. Rodzi się obraz sielanki.
Gospodarze - czyli Zarząd Stowarzyszenia dokładają starań, by czas spędzony tutaj, był zapamiętany na długo, a przynajmniej do następnego spotkania.
Jak tradycja, to tradycja. Przewodniczący, Kolega Władysław Piętka otwiera spotkanie.
Przepraszam.
Vice - Przewodniczący, tym razem występuje, jako gospodarz dnia i to jest ta zmiana.
Nawet pogoda, jak co roku podobna.
Zaszczyt otwarcia nowego sezonu 2016 - przypadł koledze Władysławowi Ziajce.
Krótkie powitanie. Podziękowanie koleżankom i kolegom ze Stowarzyszenia, którzy poświęcili swój czas i pracę, dającą możliwość przygotowania tej imprezy.
Nakreślił plany Stowarzyszenia na najbliższe miesiące tego roku.
Życzył spędzenia miło czasu - zachęcił do dobrej zabawy.
Spotkanie na pławach 2016 - otwarte!
Czy się tak stało? Niech zdjęcia świadczą.
Uczestnicy dzisiejszego spotkania - Pławy 2016
Ostrzeżenie dla dietetyków!
Nie patrzyć. Nie naśladować!
Nie chciałem zrobić zbliżenia naszych stołów,
bo uważam, że nie należy straszyć tych, co uważają, że żywienie się korzonkami lub innym paskudztwem
jest dobre.
Ale na przekór rozsądkowi pokażę oblicze prawdziwej uczty.
Po skromnej przekąsce należy zbędne kalorie spalić. Jak, to zrobić - pokażę.
Ale wcześniej
na stanowisku
kolega Kazimierz
i
Franciszek.
Kiełbaski.
Na sali nikt nie próżnował
Zabawa trwała do godziny 23.59. Proszę sobie wyobrazić, że za minutę będzie 29.V. 2016
Do zobaczenia na Pławach. Najbliższe spotkanie to "Prażone'" na jesień. Termin podam, gdy już wszystko będzie zaplanowane. Wcześniej planowany wyjazd na grzyby i ewentualna wycieczka.
Tak w skrócie na najbliższe miesiące zapowiada się kalendarz pracy Stowarzyszenia.
piątek, 20 maja 2016
Wycieczka do Warszawy
13 maja 2016, godzina 4.00
Warszawa stolica Polski
Można być wszędzie - ale odwiedzenie miasta, które powstało z gruzów należy poczytać sobie za obowiązek. Tak się właśnie dzieje. Nie muszę dodawać, że jedziemy do stolicy Polski.
Wycieczka dwudniowa naszego Stowarzyszenia do Warszawy ma na celu zwiedzenie miejsc
o których się słyszy w telewizji, czyta w gazetach, książkach. Kalendarz zwiedzania napięty. Śmiem twierdzić - aż za bardzo.
Porównuję plany proponowane przez biura turystyczne - to żadnej specjalnej różnicy nie widzę. Są porównywalne.
Plany założone przez Zarząd mieszczą się w ogólnie przyjętych standardach.
Ale jednak, zauważalne braki kondycyjne uczestników zaczęły wyrażnie górować nad ciekawością zwiedzanych miejsc w drugim dniu wycieczki.
W tym miejscu wyprzedzam fakty. Jeszcze nie jesteśmy na miejscu, a ja opowiadam co będzie się działo za dzień, który dopiero ma nadejść.
Na swoje usprawiedliwienie podam, że relacja z tej wycieczki jest dla mnie bardzo trudna.
Miejsca do których będziemy się kierować są ogólnie znane i ciężko wychwycić jakiś szczegół, który może zaskoczyć.
Następny problem dla mnie powstaje... gdy jesteśmy już na miejscu - to materiału jest tyle, że trzeba by było o nim napisać książkę lub nawet kilka, a my musimy zadowolić się kilkoma zdaniami i uciekać dalej. Wracając do naszych braków kondycyjnych - dodam, że nie ma się czego wstydzić.
Prowadzimy wygodny tryb życia i pokonywanie kilometrów, już nie jest naszą domeną.
Przecież nikt z nas nie przechodzi okresu przygotowawczego, by póżniej błyszczeć formą, jaka jest wymagana i potrzebna, by to wszystko co było zaplanowane.....ogarnąć.
Wyjeżdzamy w dniu o którym krążą legendy.
Piątek trzynastego jest uznawany za dzień pechowy w większości krajów Europy.
Czy ten dzień, jest rzeczywiście fatalny, czy ciąży nad nim jakaś klątwa? Zaczynam w to głęboko wierzyć.... że tak.
Nie wchodząc historię powstania tak fatalnego wizerunku, jaki towarzyszy tej dacie - nasz przykład;
luksusowy autokar, którym przemieszczamy się do Warszawy "łapie" awarię polegającą na zerwaniu pasków klinowych w drodze, później - jakaś nieczysta siła wyrywa mu lusterko boczne po prawej stronie kierowcy?
By kontynuować dalszą jazdę, potrzebna jest pomoc - kolegi przewodniczącego, który stojąc na przednim pomoście... dzielnie
w ramach współpracy z panem kierowcą informuje go - patrząc uważnie przez mocno przykurzone szyby
- kiedy można będzie zmienić pas ruchu na jezdni - przypominam, że pan kierowca jest pozbawiony całkowicie widoczności na tą stronę.
Wykazując się dużą odwagą obojga panów - docieramy na miejsce bez strat własnych.
A, to jeszcze nie koniec dnia! Co będzie dalej .....opowiem. Moja opowieść brzmi katastroficznie,
ale to tylko pozory i moja przesadna ocena tej sytuacji.
Wszyscy uczestnicy wycieczki zachowują zimną krew i dystansują się od problemów technicznych autokaru - bo zdają sobie sprawę, że mogło być gorzej.
Wracając do tej feralnej daty - od dziś będę zwolennikiem tezy, że w tym dniu nie należy wychodzić
z domu - należy ten dzień po prostu przeczekać.
Realista będąc na moim miejscu powie tak: pan kierowca musi dokładnie sprawdzić stan techniczny autokaru przed wyjazdem w trasę..... ucinając rozmowę.
Dzień pierwszy. 13 maj piątek 2016.
Warszawa
Jesteśmy na miejscu. Wilanów, bo o nim mowa. Jest pierwszym punktem, jaki mamy zapisany w kalendarzu. Do środka pałacu nie wchodzimy. Mamy inne plany.
Król Jan III nabył posiadłość Wilanów w 1677 roku.
Z jego inspiracji i pod jego czujnym okiem
w kolejnych latach powstał tu barokowy pałac, zaprojektowany przez Augustyna Locciego Młodszego.
Wokół pałacu założono wspaniałe ogrody, folwark z budynkami gospodarczymi
oraz zwierzyniec.
Wilanowska rezydencja, położona w pobliżu Warszawy, zapewniała Janowi III i jego rodzinie wytchnienie, równocześnie była na tyle blisko Zamku Królewskiego – oficjalnej siedziby króla, Sejmu.
Tutaj, po setkach lat nasza wycieczka zaczyna podziwiać piękno tego miejsca.
Czy ktoś ze zwiedzających zadał sobie pytanie: był panem wszystkiego - był królemi i jego panowanie odeszło razem z nim. Ulotne są losy człowieka - nawet króla.
Karnie w grupie pod czujnym okiem szefa zaczynamy naszą przygodę.
Znowu wyprzedzam fakty i dopowiem - oj, będzie się działo....
Zespół pałacowo-parkowy
Jest jednym z najpiękniejszych przykładów europejskiego baroku. We wnętrzach pałacu funkcjonuje muzeum o bogatych i cennych zbiorach.
Historia pałacu sięga XVII wieku. Budynki są otoczone zadbanym ogrodem, którego poszczególne części reprezentują różne style:barokowy, neorenesansowy, angielski oraz chiński.
Na dolnym zdjęciu po lewej nasza grupa wycieczkowa, podczas spaceru po parku.
Mamy jeszcze dużo sił, a pomysłów nam nie brakuje, jak poszerzyć ten, i tak już napięty kalendarz zwiedzania.
Padają różne propozycje. Prezes idzie jednak na "przeczekanie". Wie czym to "pachnie".
Studzi gorące głowy i jak czas póżniej pokaże.... będzie miał rację!
W tym czasie jeszcze nie zdajemy sobie sprawy, jak wyczerpująca będzie to wycieczka.
Tu jest kapitalny przykład, jak trudna jest to wycieczka również dla prowadzącego {szefa}.
Rozbudzone emocje, że damy radę... ale to są pierwsze godziny zwiedzania. Każdego rozpiera energia, zrobienia rzeczy, które są po kalkulacji na "zimno", trudne do zrealizowania.
Doba ma tylko 25 godzin - chyba, że się mylę? Kryzys dopiero nadejdzie - ale nie wszyscy o tym jeszcze wiedzą!
Program zaplanowany, co do minuty i ciężko na miejscu wepchnąć do niego nową nie sprawdzoną propozycję zwiedzania. Prezes trzyma się zaplanowanej marszruty i jest głuchy na zmiany.
Trzeba przyznać mu rację. Przemieszczanie się między punktami zwiedzanie, jest czasochłonne.
Trzeba, też mieć rezerwę czasową w zapasie.
Prowadząc 40 osobową grupę, gdzie wcześniej założył sobie plan wycieczki - oczywiście uzgodniony
z przewodnikami warszawskimi - ciężko mu teraz iść na improwizację.
Trzeba również pamiętać cały czas, że dzień ma liczbę 13 i dalej jest piątek.
Pogoda w tym czasie - marzenie. Humory znakomite. Brak oznak zmęczenia.
Autokar w remoncie na bazie.
Przewodniczka do "rzeczy". Wszystko idzie dobrze.
Park
w
Wilanowie
Żegnamy piękny Wilanów
Powoli rozstajemy się z pięknymi widokami - czas na następną porcję wrażeń.
Po drodze
Kolegiata św. Anny ściśle wiąże się z inicjatywą wybudowania Świątyni Bożej Opatrzności. Na tyłach kościoła dostrzeżemy replikę dzwonu „ Głos Wolności” dla tej właśnie świątyni.
Tyle mówi pani przewodnik, która od samego początku wywarła dobre wrażenie na nas.
Wracamy na parking przed Pałacem w Wilanowie.... tu małe zaskoczenie. Podstawiony zostaje autokar zastępczy.
Całe moje zapasy żywności są dla mnie w tej chwili nieosiągalne - pozostały w naprawianym autokarze, gdzieś daleko.
Zazdrościłem kolegom, którzy zabrali swoje żony na wycieczkę, a one przezornie taszczyły cały prowiant ze sobą. Ja, taki mądry nie byłem.
Trochę mi było nie do śmiechu. Zamiast kanapek - morze zieleni naokoło.
Łazieńki Królewskie
Trzymając się chronologii wydarzeń - Łazienki Królewskie. Cel naszej tu obecności.
Zespół Pałacowo-Ogrodowy w Łazienkach, jest najpiękniejszym układem przestrzennym Warszawy
i jednym z najpiękniejszych w Europie, zachwycającym na równi zielenią, jak architekturą.
Zanim wejdziemy do ogrodów w Łazienkach - wita nas postać Józefa Piłsudzkiego.
Józef Piłsudzki postać, która jest świętością.
Czytam książki o Piłsudzkim,
znajduję rzeczy wzajemnie
się wykluczające.
Co książka to inna ocena jego działalności.
Dlatego już, od dziś nie czytam książek na jego temat. Dla mnie był "wielki" i niech tak zostanie.
Co historyk - to zmiana poglądów. Można zgłupieć.
Przypominam, że każde zdjęcie można, a nawet trzeba powiększyć....... by zobaczyć szczegóły.
Jak łazienki to pomnik Fryderyk Chopina. Pomnik wybitnego polskiego kompozytora Fryderyka Chopina (1810-1849) to najbardziej znany polski monument na świecie. Znajduje się w pobliżu Pałacu Belwederskiego i Alei Ujazdowskich. Autorem pomnika jest wybitny malarz, rzeźbiarz i muzyk przełomu XIX i XX w. Wacław Szymanowski. Jego projekt wygrał w 1908 r. konkurs na monument, który miał powstać w setną rocznicę urodzin Chopina, przypadającą w 1910 r. Choć car Mikołaj II, ulegając prośbom primadonny Adelajdy Bolskiej, zgodził się na wystawienie pomnika, stanął on dopiero w 1926 r., kilka lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.
Próżno w Warszawie szukać miejsca, które lepiej oddawałoby ducha epoki stanisławowskiej.
Łazienki Królewskie w Warszawie są nie tylko wyrazem dominujących
w owym czasie kategorii estetycznych, ale także odzwierciedleniem osobistych zamiłowań i smaku artystycznego Stanisława Augusta Poniatowskiego. Miał pieniądze - to wymyślał.
Trwa spacer po Łazienkach.
Pogoda nam sprzyja.
Na zdjęciu szefowie Stowarzyszenia.
Na zokończenie pobytu w Łazienkach - zdjęcie latającej kaczki, jako ciekawostka. To, że kaczka lata to nic dziwnego. Lecz widok jej odpoczywającej wysoko na gałęzi robi wrażenie. Widocznie ma dość wycieczek przewalających się przez park.
Mandarynka gatunek średniego ptaka wodnego
z rodziny kaczkowatych . Zamieszkuje dorzecze Amuru, Sachalin, Japonię,Mandżurię i wschodnie Chiny. Hodowany w Europie od XVIII wieku jako ptak ozdobny. Zdziczałe populacje żyją w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Francji, w Niemczech
i w mniejszych grupach w wielu innych państwach Europy. Obecnie – również w Polsce. Są to nieduże kaczki o długości ciała ok. 41-49 cm, rozpiętości skrzydeł ok. 65-75 cm i masie ok. pół kilograma.
Pobyt w Łazienkach dobiegł końca.
Ogród Biblioteki Uniwersytetu w Warszawie - cel naszej następnej wizyty
Tu nam zrzedły miny, bo przypomnieliśmy sobie, że dzisiaj jest 13 maja i do tego - piątek.
Zamknięte!
By tego było mało - niebo nie zapomniało nam "dolać". Przeszła ulewa, która dała nam się we znaki.
Po krótkim zamieszaniu - pada komenda: Pałac Kultury i Nauki w Warszawie.
Wsiadamy
w autokar zastępczy i zaczynamy przedzierać się przez warszawskie korki równie wielkie,
jak w Oświęcimiu.
Dalej jesteśmy odcięci od zapasów żywnosciowych, bo nasz autokar ..... w remoncie.
Morale uczestników na wysokim poziomie.
Tą wycieczkę zapamiętamy. Każdy według swojego wejrzenia.
Ja jestem zachwycony - wycieczka, bez przygód i niespodzianek, jest mdła, nudna. Tu się dzieje, jak mówiłem na początku naszej relacji.
Nowoczesny gmach Biblioteki, składa się z dwóch budynków połączonych pasażem, tzw. uliczką, przykrytą przeszklonym dachem. Prezentowany na zdjęciu.
Robi wrażenie. Moje zdjęcie nie oddaje ogromu budowli.
Zanim będziemy zwiedzać Pałac Kultury postanowiłem jednak przybliżyć, poprzez prezentowany film ogród na dachu Biblioteki Uniwersyteckiej
Został otwarty 12 czerwca 2002r. Jest jednym z największych i najpiękniejszych ogrodów dachowych
w Europie.
Rozciąga się na powierzchni ponad 1 ha. Roślinność zajmuje w nim 5111 m2.
Krótki filmik, kto ma ochotę - proszę obejrzeć.
Pałac Nauki w Warszawie
Czas powstania: 1 maja 1952 – rozpoczęcie budowy
21 lipca 1955 r. – zakończenie budowy
21 lipca 2013 roku Pałac Kultury i Nauki skończy 61 lat!!! Jak dobrze policzyłem.
Materiały: stal, beton, cegła, ceramika, kamień, drewno
Wysokość: 237 m – ze wspornikiem antenowym, stanowiącym integralną część iglicy, dodanym w 1994 r. 187,68 m – bez iglicy
Powierzchnia: 123 084 m2
Architekt: Lew Rudniew
Zdjęcie zrobione z autokaru. Wjazd na parking.
Zachwycający jest rozmach
i gigantyczne sale
Powiem szczerze: jestem zaskoczony rozmachem
i wyposażeniem wnętrz. Nawiedzonych pseudopatriotów, którzy chcieli zrównać ten budynek
z ziemią - proszę o rozwagę. Najpierw coś sam zbuduj, a później niszcz.
Pałac Kultury i Nauki, choć nielubiany przez wielu warszawiaków, wrósł się w jego tkankę miejską i stał
się jednym z symboli Warszawy.
Jest też jednym z najpopularniejszych obiektów wśród turystów.
Dopowiem, że tym "warszawiakom" cała Polska budowała stolicę i oni dzisiaj mają to gdzieś.
Ci "warszawiacy", mają rodowód czysto warszawski - tylko nie wiem, dlaczego na wolne zasuwają
w rodzinne strony związane okolicznymi wsiami rozrzuconymi po całej Polsce.
Pani przewodnik na zdjęciu i.. zaczynamy wędrówkę.
My zwiedzamy tylko namiastkę sal w Pałacu Kultury a pomieszczeń jest....... 3288
Co tak mogło zaintrygować nasze koleżanki i kolegów ze Stowarzyszenia. Skupione miny, zatroskane twarze?
Czasy obrad jedynej rządzącej partii tamtego okresu odeszły w niebyt. Teraz mamy wspaniałą demokrację
i tak trzymać.
Widoki
z 30 piętra
114 m
nad
ziemią
Ma 44 piętra. Na 30. piętrze, na wysokości 114 m, znajduje się taras widokowy. Widok zapierający dech
w piersiach. Trzeba mieć odwagę, by spojrzeć w dół, a co dopiero skoczyć.
Nie żartuję w tym przypadku z desperatów, którzy się na ten czyn ważą.
Po wyjściu z Pałacu........ulewa.
Źle to wygląda. Ulewa odcięła nam dostęp do naprawionego już autokaru.
Nie ma paniki. Nie trzeba powoływać
sztabu kryzysowego. Decyzje Szefa są błyskotliwe:
my się nie możemy dostać na parking - to pan kierowca przyjedzie do nas! Ogólny entuzjazm.
Białołęka. Hotel
Pieczone kiełbaski smakują wyśmienicie. Klątwa 13 dnia miesiąca, tutaj dziwnym trafem nie działa. Ogień się pali spokojnie, kiełbaski się nie przypaliły. Nie pada. W pokojach czysto. Jest woda ciepła pod prysznicem.
Szef ma dobry humor, na nikogo nie krzyczy. Jednym słowem sielanka.
Koniec pięknego, trudnego dnia.
Czas grzecznie do łóżek. Godzina 22.00.
Ta wersja obowiązuje, jako oficjalne nasze stanowisko.
Hotel ma bardzo dobrze rozbudowane zaplecze. Jest możliwość rozpalenia "grilla" co zostało wykorzystane.
Czas odpocząć.
Dzień drugi
Godzina 6.00
Podstawa dobrego humoru na dzień dzisiejszy:
1. Dobry hotel
2. Sprawny autokar
3. Syte śniadanie
Te warunki na starcie zostały spełnione
Muzeum Powstania Warszawskiego
Muzeum Powstania Warszawskiego to hołd mieszkańców Warszawy, dla tych, którzy walczyli
i ginęli za wolną Polskę w 1944 roku.
Muzeum Powstania Warszawskiego, ulokowane w dawnej zajezdni tramwajowej, jest obecnie jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc Warszawy.
Ekspozycja przedstawia walkę i codzienność uczestników powstania warszawskiego na tle okupacyjnej grozy, złożonej sytuacji międzynarodowej, aż po powojenny terror komunistyczny i losy Powstańców wPRL. Za pomocą obrazów i dźwięków przedstawiono historię dni poprzedzających wybuch Powstania, kolejne jego fazy, a także wyjście Powstańców z Warszawy i ich dalsze losy.
Na powierzchni ponad 3000 m2 zostało pokazanych blisko 1000 eksponatów oraz 1500 fotografii i filmów.
Sercem Muzeum jest stalowy Monument, przechodzący przez wszystkie kondygnacje budynku. Na jego ścianach wyryte jest kalendarium Powstania, a dobiegające z niego brzmienie bijącego serca symbolizuje życie Warszawy w1944 roku.
Szczególną atrakcję stanowi wieża muzealna, z której rozciąga się widok na Warszawę i Park Wolności
z Murem Pamięci, naktórym wyryto ponad 10 000 nazwisk poległych Powstańców. W centralnej części Muru zawieszony jest ważący 230 kg dzwon „Monter”, poświęcony gen. bryg. Antoniemu Chruścielowi. Jedną z niewątpliwych atrakcji Muzeum jest też replika samolotu bombowego Liberator B-24J.
Przygotowanej sali kinowej zwiedzający Muzeum mogą oglądać trójwymiarowy film "Miasto ruin".
To ponad pięć minut symulacji lotu„Liberatora” nad zniszczoną i wyludnioną Warszawą z 1945 roku. Obraz w sugestywny sposób oddaje grozę i skalę zniszczeń stolicy po II wojnie światowej.
WARTO ZOBACZYĆ
Tu nie ma żartów. Na twarzach obecnych; zaduma i zdumienie, że coś takiego mogło się wydarzyć.
Dodam jeszcze, że indywidualny pobyt nie oddaje atmosfery tamtych dni dla zwiedzającego.
Dobry przewodnik, który potrafi przekazać informacje - jest bezcenny.
My nie mieliśmy przewodnika w środku muzeum z przyczyn od nas niezależnych. Byliśmy trochę zagubieni. Wycieczka zbiorowa musi kilka miesięcy do przodu zarezerwować pobyt tutaj.
My zwiedzaliśmy indywidualnie. To nie jest to samo. Szkoda.
Spacer po Starówce warszawskiej
Po zniszczeniach z czasów wojennych nie ma w najstarszej części Warszawy żadnego śladu.
Dzięki wzorcowej rekonstrukcji Stare Miasto w Warszawie zostało w 1980 r. wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa KulturowegoUNESCO.
Warszawa musiała być naprawdę piękna, przed wojną. Stare widokówki mówią za siebie.
Stare miasto obecnie, też wygląda pięknie. Śliczne małe uliczki, kamienice. Sam rynek natomiast trochę mnie odstraszył, za dużo nawtykanych wszędzie parasoli, stolików, nie ma możliwości wręcz, żeby rynek zobaczyć. Brudne,odrapane ławki.
Ale i tak polecam każdemu. Niestety w sezonie robi się tu jeden wielki folklor. Baloniki, muzyczka, pani
z oscypkami... Czy nie można tego wszystkiego przegonić i zostawić prawdziwą Warszawę?
Niestety Starówka stała się trochę taką ofiarą własnej popularności.
A, najbardziej wkurzał mnie przewodnik ze śmiesznym zielonym parasolem, który oprowadzał nas na drugi dzień. Gość tyłem na środkowym zdjęciu.
Przechadzając się po Warszawie - można, jak się ma trochę szczęścia spotkać tzw. celebrytów
Pomnik
Kilińskiego
Po prawej stronie zrekonstuowane muru obronne podwójny ciąg murów wokół Starej Warszawy, wzniesionych w XIII–XVI wieku, odbudowanych w latach 1950–1963 i częściowo później.
Najlepiej zachowane fragmenty biegną równolegle do ulicy Podwale od Zamku Królewskiego do Barbakanu i dalej do skarpy wiślanej.
Dochodzimy do Zamku Królewskiego
Położony przy placu Zamkowym, wykonany w barokowo - klasycystycznym stylu, początkowo będący rezydencją książąt mazowieckich, potem siedzibą władz Rzeczypospolitej.
1926-1939 roku rezydencją Prezydenta RP.
Tym właśnie był niegdyś Zamek Królewski w Warszawie, który dziś jest jednym z najpiękniejszych zabytków, jakimi nasz kraj może się
w ogóle pochwalić.
Choć w trakcie II wojny światowej doszczętnie zniszczony, został on po 1971 roku odbudowany
i zrekonstruowany. Dziś jest pomnikiem historii i kultury narodowej.Stanowi funkcje muzealne, jak również i reprezentacyjne.
Pięknie jest w salach zamkowych, a mogło być jeszcze piękniej. Pomyśleć, ile dobra zostało zagrabione?
Zamek Królewski był wielokrotnie grabiony i dewastowany przez wojska szwedzkie, brandenburskie, niemieckie i rosyjskie.
W XIX wieku, po upadku powstania listopadowego, przeznaczony na potrzeby administracji rosyjskiej.
W okresie I wojny światowej rezydencja niemieckiego generalnego gubernatora. W latach 1920–1922 siedziba Naczelnika Państwa, w latach 1926–1939 rezydencja Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.
Spalony i ograbiony przez Niemców w 1939, niemal doszczętnie zniszczony w 1944.
Odbudowany!
To prawie koniec naszej przygody
z Warszawą.
Tutaj przechodząc przez sale zamkowe widać było, że "jedziemy" na rozładowanych bateriach.
Wykorzystywano każdy kawałek ławki, by na chwilę - odsapnąć.
Według mnie wycieczki dwudniowe mają swój sens. Zwiedziliśmy bardzo dużo ciekawych miejsc. To, że trochę bolą nogi - trudno. Nawiązuję w tym miejscu do naszych niekończących się dyskusji: wycieczki jednodniowe, czy wycieczki dłuższe?
Pozostał jeszcze na zakończenie tej pięknej przygody spacer Traktem Królewskim.
Trakt Królewski to najbardziej reprezentacyjna arteria miasta, której trasa łączy dawne rezydencje królewskie.
Rozpoczyna się przy Placu Zamkowym i biegnie przez Łazienki Królewskie, aż do Wilanowa.
Kształtowany przez wieki kompleks urbanistyczny urzeka klimatem kościołów, parków i rezydencji.
Zadawałem sobie pytanie: czy chciałbym mieszkać w Warszawie? Moja odpowiedź brzmi - nie.
Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie – grób-pomnik na placu marsz. Józefa Piłsudskiego
w Warszawie. Ideą warszawskiego Grobu Nieznanego Żołnierza jest uczczenie pamięci poległych w walce o niepodległość.
Pomysł oddania hołdu poległym w walkach nieznanym żołnierzom narodził się bezpośrednio po I wojnie światowej we Francji. Warszawski Grób Nieznanego Żołnierza został odsłonięty 2 listopada 1925, pod kolumnadą Pałacu Saskiego.
W tym dniu złożono do niego szczątki bezimiennego żołnierza, sprowadzone podczas specjalnej ceremonii
z Cmentarza Obrońców Lwowa. Twórcą grobu był artysta-rzeźbiarz Stanisław Kazimierz Ostrowski.
Pod koniec II wojny światowej grób uległ poważnemu uszkodzeniu w wyniku wysadzenia w powietrze.
Już w 1946 został odbudowany i ponownie odsłonięty. Obecnie stanowi trójarkadowy fragment ocalałej kolumnady Pałacu Saskiego.
Ostatnie pamiątkowe zdjęcia - wracamy do domu
Powrót
Na podsumowanie wycieczki przyjdzie czas na spotkaniu na Pławach, już 28 maja.
Każdy
z uczestników sam sobie cenzorem.
Kolega Prezes podejrzewam - na pewno poświęci kilka zdań na ten temat.
Wychylając się przed szereg powiem tylko i wyłącznie we własnym imieniu: jestem bardzo zadowolony.
Do zobaczenia na Pławach
niedziela, 24 kwietnia 2016
Brzezinka 2016
75 rocznica wypędzenia ludności Brzezinki, Pław, Harmęż
i innych miejscowości w pobliżu Oświęcimia
22 kwietnia godzina 10.00. 2015 Brzezinka.
otwarcia wystawy "Dom Utracony" pokazującej exodus ludności okolicznych miejscowości Oświęcimia - uroczystości złożenia kwiatów rozpoczęły się nie przy tablicach,
lecz w Centrum Obsługi Turystów w Brzezince
w bliskim sąsiedztwie „Bramy Śmierci” KL Birkenau.
Poczet sztandarowy kolegów ze Stowarzyszenia Górników w Brzezince - na
moment przed rozpoczęciem uroczystości.
Początek uroczystości.
Uczniowie miejscowej szkoły w Brzezince
w czasie
prezentowania repertuaru nawiązującego tematycznie do strasznych dni terroru lat okupacji.
Otwarcie wystawy "Dom Utracony".
Wysiedlenia objęły kilkanaście tysięcy mieszkańców. Zniszczonych zostało osiem wsi. Dotknęły także samo miasto Oświęcim i jego ludność.
Na zdjęciu przedstawiony drewniany wóz - na którym zestaw oryginalnych przedwojennych mebli Władysława Wójcika, mieszkańca Brzezinki, którego dom w 1941 roku został rozebrany, a on sam wraz z rodziną wysiedlony ze swej ziemi.
Złożono kwiaty pod pomnikiem wysiedlonych przed Bramą Główną w Brzezince
Musimy przekazywać następnym pokoleniom kto był sprawcą zła i przemocy, a kto jego ofiarą. Szczególnie dziś w rocznicę tych tragicznych wydarzeń kiedy w mediach słyszymy o pojawiających się tytułach książek, jak na przykład „Zapomnieć Auschwitz”.
Wciąż żyją, choć już nieliczni, świadkowie tamtych wydarzeń. Ci, przed którymi dziś pochylamy z szacunkiem głowy, którzy powrócili do nicości. To ich pokolenie budowało Brzezinkę od zera. Z 500 domów i gospodarstw, pozostało bowiem w Brzezince tylko sześć. To te, w których hitlerowcy urządzili zaplecze dla swoich bestialskich praktyk. Dlatego otaczajmy to miejsce należytym szacunkiem - słowa Andrzeja Ryszki - Sołtysa Brzezinki. Słowa, które pozwoliłem sobie dzisiaj przypomnieć.
Pozwoliłem sobie je przytoczyć, bo jest dla mnie wzorem wykonywania swoich obowiązków i przekonań oraz oczywiście... moim dobrym kolegą z czego jestem dumny. A, to są już moje słowa.
Panie z Koła Gospodyń Wiejskich
w Brzezince składają kwiaty przed tablicą Bramy Głównej.
Poczet Sztandarowy Stowarzyszenia Górników w Brzezince, który od lat uczestniczy w uroczystościach upamiętniających rocznicę wydarzeń przed 75 lat.
Kolega Władysław Ziajka - składa kwiaty w imieniu Stowarzyszenia Górników w Brzezince.
czwartek, 10 marca 2016
Dzień Kobiet 8 marca 2016 Brzezinka
Ostatnie przygotowania przed ........
Panowie z Zarządu Stowarzyszenia przygotowali przyjęcie.
Starali się bardzo. Jak wypadło?
Panie ocenią.
Pomysł zorganizowania spotkania z naszymi Paniami, narodził się kilka lat wstecz... i był pomysłem wychodzącym naprzeciw oczekiwaniom, docenienia wielkiej roli kobiet w życiu naszego Stowarzyszenia.
Jeszcze ostatnie poprawki i Panie, za chwilę powinny się pojawić ....
Trochę już zapisanej historii
Tradycja?
Zanim przejdę do dzisiejszej relacji - zadam sobie pytanie? Czy krótka historia spotkań z paniami w roku
2013, 2014, 2015 - to tradycja, czy tylko epizod?
Myślę, że jest to już tradycja, wpisana na stałe przez Zarząd Stowarzyszenia. Dzień 8 marca, jest ujęty
w kalendarzu stowarzyszeniowym, jako ważne wydarzenie i należy do niego podejść z wielką powagą.
Nie chcę się wdawać w dyskusję nad problemami, jak to święto należy czcić, by nie zapomnieć o kobiecie którą, jednak przesłaniały symbole kojarzone z tym świętem, przez pewien czas naszej transformacji ustrojowej.
Powiem więcej - odwrócono się od niego - zapominając, że problem leży gdzie indziej.
Nawet młodzież, która niewiele wie o poprzednim ustroju kojarzy, że goździki to symbol komunizmu i nie chce mieć z nimi do czynienia – a pamiętam, że goździk był tym kwiatem, który wręczało się kobiecie.
Teraz wszechobecny tulipan, zajął miejsce. To święto nabiera swojego kolorytu, ale z innymi akcentem.
Wspomnienia
Rok 2013
Rok 2014
Rok 2015
I, tak oto przeszliśmy przez historię spotkań na przestrzeni 3 lat. Nie jest to dużo, ale intencje, poparte autentycznym zaangażowaniem panów, będą owocować na przyszłość.
Rok 2016.
W biurze Stowarzyszenia spotkanie z naszymi paniami. Godzina 17.00 Brzezinka 9 marca 2016.
Były kwiaty, ciastko, kawa, ale liczy się cel, a tym było uczczenie roli kobiety w życiu naszego Stowarzyszenia.
Gospodarz w osobie Prezesa Władysława Piętki - wita przybyłe panie.
Zaprasza do spędzenia czasu w miłej atmosferze. Są życzenia, poparte wręczonymi kwiatami. Jest wesoło.
Pozwoliłem sobie przytoczyć życzenia dla naszych miłych pań.
Życzenia dla naszych Pań
Z okazji Waszego Święta; życzymy Wam Drogie Panie; wszystkiego najlepszego,
zawsze uśmiechu na twarzy, zawsze zdrowia, zawsze cierpliwości
dla nas mężczyzn,
zawsze zrozumienia dla naszych wad, zawsze bycia cząstką wydarzeń stowarzyszeniowych.
Te piękne tulipany, to namiastka naszej wdzięczności dla Was.
Zarząd Stowarzyszenia Górników w Brzezince
Było miło i wesoło. Były plotki, były opowiadania. O czym mówiono?
Szczegółów nie zdradzam. Tak wypada.
Przypominam, że można kliknąć na zdjęcie dla powiększenia.
Drogie Panie!
To, już czwarte spotkanie organizowane w ramach Zarządu Stowarzyszenia. Jest to nasz pokłon nad trudną rolą kobiet związanych z branżą górniczą.
Rolą kobiet; żon górników, czy matek synów pracujących na kopalni.
Dla tego pozwoliłem sobie wrócić do wspomnień z poprzednich lat i przywołać to wszystko z czym ten dzień mi się kojarzy.
Do zobaczenia za rok.
poniedziałek, 15 lutego 2016
Zebranie Sprawozdawcze Stowarzyszenia Górników
w Brzezince - 6 luty 2016
Czas na podsumowanie roku 2015 i podjęcie wiążących decyzji na rok 2016.
Dzisiejsze spotkanie ma specyficzny charakter - Zebrania Sprawozdawczego Stowarzyszenia, połączonego z Biesiadą.
Pani Jadzia Pani Helena
Sprawy proceduralne. Omówienie działalności Stowarzyszenia za ubiegły rok 2015 przez prowadzącego Zebranie Władysława Piętkę.
Na zdjęciu u góry.
Podjęcie Uchwał - wolne wnioski.
Biesiada lub jak kto woli... Spotkanie Integracyjne - to druga część dzisiejszego dnia
Powitanie gości przez kolegę Władysława Ziajkę.
To już nie pierwsze takie łączone spotkanie na przestrzeni istnienia Stowarzyszenia.
Zawsze się zastanawiam nad odwróceniem kolejności - najpierw Biesiada - później Zebranie.
Może to zabrzmieć naiwnie, ale jest to podyktowane moim przekonaniem, że dyskusja nabrałaby "rumieńców", zamiast monologu kolegi Przewodniczącego z całym szacunkiem dla jego zdolności prowadzenia konwersacji.
Goście dzisiejszejszego spotkania
Zawsze podkreślam, że trzeba mieć tzw. zdrowie, by "przeżyć" potrawy serwowane dzisiejszego wieczoru.
Dla dietetyków i jaroszy pozostaje zmienić otoczenie. Nie chciałem być okrutny...... ale wspomnę jeszcze, że to nie wszystko.
Żurek z kiełbasą, a na początek serwowana "swojska kaszanka" z zasmażaną kapustą dopełniała potraw ..... na dzisiaj. Raj dla smakoszy.
Tysiące
calorii, ale
to nam
nie straszne.
Wspaniałe
widoki.
Żarty na bok - zaczynamy zabawę. Przy stolikach pustki - na parkiecie tłoczno
Dobrym pomysłem jest po Zebraniu spotkanie na tzw. luzie.
Andrzeju! Dedykacja dla
Ciebie
Pary taneczne dzisiejszej zabawy
Piękna zabawa
Na zakończenie rzut oka na na gości przy stolikach.............. i do zobaczenia na nowym hostingu
piątek, 1 stycznia 2016
Zabawa Sylwestrowa 2015
Uwieńczenie roku 2015 - bardzo bogatego w wydarzenia stowarzyszeniowe. Dzisiaj bawiliśmy się wspominając rok, który dla każdego
z nas przyniósł chwile radości.... ale również obfitował w trudne momenty.
Dzisiaj chcieliśmy zapomnieć o kłopotach i bawić się w miłym towarzystwie bliskich nam osób.
Zabawa dzisiejsza miała charakter otwarty, z tego też powodu nie będzie relacja z niej rozbudowana, co było regułą do tej pory z mojej strony.
Gościliśmy wiele par spoza Stowarzyszenia, które bawiły się razem z nami
i dodam od razu - bardzo dobrze. Było radośnie i wesoło.
Zabawę sylwestrową otworzył - życząc dobrej zabawy kolega Przewodniczący Stowarzyszenia Władysław Piętka w towarzystwie "szefowej" Koła Gospodyń w Brzezince.
Pozwolę sobie od razu podać komunikat o którym wspomniał Przewodniczący, dotyczący daty Zebrania Sprawozdawczego za okres 2015 roku.
Zarząd Stowarzyszenia Górników w Brzezince komunikuje, że w dniu 6 luty odbędzie się Zebranie Sprawozdawcze Stowarzyszenia.
Po zebraniu planowane jest "Spotkanie Integracyjne" członków Stowarzyszenia
Wszystkie pary na parkiecie
Za chwilę wybije godzina kończąca rok 2015.
Kieliszki z szampanem oznaczają, że pewien etap w naszym życiu jest już za nami.
Jak nakazuje obyczaj: składane są życzenia.
Co sobie życzą uczestnicy dzisiejszej Zabawy sylwestrowej - niech zostanie ich "słodką" tajemnicą?
Rok 2016 zaczął odmierzać swój czas.
Tak się bawi Stowarzyszenie Górników w Brzezince
Zabawa trwała do białego rana
Kilka migawek z sali i rok 2015 odszedł do historii. Tym miłym akcentem, żegnam się do 6 lutego.
Przypominam, że wszystkie wydarzenia stowarzyszeniowe ubiegłego roku przeniesione zostały
do archiwum 2015